Skip to main content

P.11c Stanisława Skalskiego

Rozwiązana zagadka P.11c Stanisława Skalskiego

Kilka nowych uwag na temat PZL P.11c

(Mini Replika nr 59 s.28)

Budowa modelu "Jedenastki", którą relacjonuję na stronach 59. numeru Mini Repliki, zaowocowała kilkoma ciekawymi spostrzeżeniami, które w skrócie przedstawiam poniżej.

 

Powłoka lakiernicza P.11c

W jednym z opracowań dotyczących PZL P.11c przeczytałem, że muzealna "11" ma źle odtworzone malowanie - jako zbyt błyszczące. Absolutnie się z takim stwierdzeniem nie zgadzam. Wystarczy dobrze przyjrzeć się fotografiom archiwalnym, aby wyciągnąć zupełnie inny wniosek - błyszczą kadłuby, osłony silników, usterzenia, skrzydła i kołpaki kół. Ten połysk jest niekiedy przyczyną "nadinterpretacji" zdjęcia - końcówka płata pokryta gładką blachą mocno odbija światło i przez to jest bardzo jasna na czarno-białych fotografiach, co niekiedy jest interpretowane jako "białe końcówki płatów". Oczywiście są też fotografie P.11c (tak samo Karasi i Łosi) bez refleksów świetlnych, ale proszę zauważyć, że są to przeważnie fotografie maszyn albo zdobytych przez Niemców - zabrudzone, zakurzone, uszkodzone, albo samolotów w czasie ćwiczeń - zakurzone lub zabrudzone w inny sposób. Niekiedy też efekt matowości kamuflażu daje słaba jakość zdjęć lub pochmurne niebo podczas fotografowania. Wiem, że trudno zmienić ugruntowane przez lata przekonanie, że jak samolot wojskowy to na pewno pokryty farbą matową. Ewidentnie jednak przeczą temu fotografie.

Warianty płatów P.11c

Bardzo intrygowało mnie znalezienie jakiegoś klucza, co do obecności w skrzydłach karabinów maszynowych. Przy okazji wertowania szeregu materiałów źródłowych odkryłem rzecz zaskakującą, z którą dotąd nie spotkałem się w literaturze - wyrzutniki bombowe w P.11c były montowane w dwóch różnych miejscach! W starszych maszynach znajdowały się one w drugiej "sekcji" pokrycia drobnożłobkową blachą, licząc od miejsca mocowania zastrzałów, a w późniejszych były w sekcji czwartej i miały inną postać. Z kolei na nielicznych fotografiach pierwszych egzemplarzy wyrzutników nie widać w ogóle! Wydaje się, że podobnie jak w PZL P.11f dla Rumunii, karabiny były montowane w płatach z wyrzutnikami bardziej na zewnątrz.

Zatem spróbuję uporządkować wnioski co do wyrzutników:

a). wczesne P.11c nie miały wyrzutników bombowych - przykładem 8.14 w czasie wizyty w Sztokholmie,

b). wyrzutniki podwójne w drugiej "sekcji" spodu płata na zewnątrz od mocowania zastrzałów - egzemplarze po 8.14 (ale nie wiadomo dokładnie od którego, na pewno 8.25) a co najmniej do 8.34 (foto w instrukcji użytkowania) - przykłady to egzemplarze widoczne na fotografiach Monografii Lotniczych nr 36 i 37 Wydawnictwa AJ-Press:

- "33" 33-T (str. 34) oraz fotografia u góry na str. 37 (oba przykłady w ML 36),

- "2" 72-N (str. 14), "65" 65-T (str. 22), "2" 97-U (str.28), "4" 804-N (str. 34) - wszystkie przykłady ML 37,

c). wyrzutniki w czwartej "sekcji" spodu płata na zewnątrz od mocowania zastrzałów – egzemplarze nie wcześniejsze niż 8.34, na pewno 8.70 i późniejsze, z tym, że były to wyrzutniki pojedyncze innego kształtu niż montowane wcześniej, bliżej zastrzałów.

P.11c Stanisława Skalskiego

A jak to wszystko ma się do obecności lub braku karabinów w skrzydłach? Otóż po analizie wiedzy dostępnej na temat P.11c, doszedłem do wniosku, że były one montowane w niewielu egzemplarzach, prawdopodobnie w samolotach, które miały wyrzutniki w 4 sekcji na zewnątrz od miejsca mocowania zastrzałów, i w maszynach stosunkowo wczesnych - gdzieś "w okolicach" po 8.34 a przed 8.70. Obowiązujący dotąd pogląd, że "11" były do wybuchu wojny dozbrajane w kaemy skrzydłowe, należy traktować tylko jako pobożne życzenie czy też przypuszczenie. Nie potwierdzają tego żadne fotografie archiwalne, w tym, pojawiające się zwłaszcza na niemieckich aukcjach internetowych w ostatnich latach w dużych ilościach, zdjęcia polskich zniszczonych samolotów z września 1939 roku. Nie można wykluczyć, że przed wybuchem wojny nieliczne "11" z czterema karabinami mogły mieć skrzydłowe demontowane, w celu poprawienia własności manewrowych samolotów, bowiem maszyny z 4 kaemami, wg cytowanych już Monografii Lotniczych, gorzej się sprawowały w powietrzu – miały gorszą zwrotność i były bardziej bezwładne. Zatem miałoby miejsce działanie odwrotne do publikowanych dotąd przypuszczeń czy domysłów.

Jeśli skrzydło egzemplarza muzealnego nie pochodzi od innego samolotu, to można więc wydzielić czwarty wariant skrzydła, właśnie z kaemami i wyrzutnikami w 4 "sekcji" - przykładami byłyby 8.63 muzealny i … samolot S. Skalskiego ("64"), który w świetle zestawienia w ML36 (str.36) powinien nosić jeden z numerów seryjnych: 8.39 lub 8.62. Bliskość numerowi 8.63 - egzemplarza muzealnego, każe typować samolot "64" Skalskiego, jako 8.62.

Na fotografiach w Monografiach Lotniczych nie widać nic z numeru seryjnego na kadłubie P.11c z numerem bocznym 64. Natomiast, kiedy zajrzałem do czasopisma Model Hobby nr 3/2002 (13), zobaczyłem to samo ujęcie z siedzącym przed samolotem żołnierzem, zasłaniającym dość skutecznie nr seryjny, ale nie całkiem. Otóż obok czapki, po prawej stronie, można zobaczyć wyżej łuk cyfry 2 (lub 3 lub 8) a poniżej coś w rodzaju "ogonka" cyfry 2. Cyfra 3 odpada, bo będący w eskadrze 8.33 miał wyrzutniki w drugiej sekcji na zewnątrz od mocowania zastrzałów. Cyfra 8 odpada, bo nie było w eskadrze egzemplarza, którego nr seryjny kończyłby się "ósemką". Zatem, ku mojemu zdziwieniu, ale też satysfakcji, otrzymałem bardzo poważne, choć nie w 100% potwierdzenie, że samolot z bocznym numerem "64" mógł mieć numer seryjny 8.62!

Myślę, że poza egzemplarzem wystawionym na Salonie Paryskim w 1934 roku (P.11/IV), i PZL P.11c prezentowanym na Wystawie Lotniczej w Mediolanie w 1935 roku, nieliczne pozostałe egzemplarze z karabinami w skrzydłach zostały wyprodukowane w krótkiej serii właśnie "w okolicach" numerów seryjnych 8.60 - 8.69, i przypuszczam, że miało to związek z produkcją eksportowych "Jedenastek" i być może przygotowywaną produkcją PZL P.24.

Krzysztof Sikora